|
|
Doświadczenia Marcina, 27.11.2008 - Szczecin
Doświadczenia Marcina
27 listopad 2008, Szczecin
Na początku chciałbym podziękować autorom strony i osobom, które opisały swoje doświadczenia oraz pomagają na forum. Mi to pomogło przygotować się psychicznie.
O stulejce wiedziałem od kilku lat, ale na zabieg zdecydowałem się DOPIERO w wieku 24 lat. Zabieg miałem wykonany w Samodzielnym Publicznym Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Szczecinie na ul. Arkońskiej.
POCZĄTEK
Najpierw poszedłem do lekarza rodzinnego, aby dostać skierowanie do urologa (jeśli ktoś obawia się wypytywania o to dlaczego chce iść do urologa - niech mówi, że chce się coś spytać - ja tak powiedziałem i pani doktor nie dopytywała się).
WIZYTA U UROLOGA
Położyłem się na stole lekarz obejrzał interes, trochę powywijał nim i potwierdził moje obawy. Należy wykonać obrzezanie (przestraszyłem się trochę bo nazwa obrzezanie dziwnie mi się kojarzyła - miałem nadzieje, że plastyka napletka wystarczy, ale jeśli trzeba zrobić obrzezanie to trzeba). Miałem wcześniej zaszczepić się jeszcze przeciwko żółtaczce. Wizyta trwała ze 3 minuty. Musiałem trochę to przemyśleć i w międzyczasie zacząłem szukać na internecie informacji o stulejce i tak trafiłem na tą stronę (wcześniej nie miałem dostępu do internetu, a też temat jest wstydliwy do rozmowy). Zacząłem czytać doświadczenia innych stulejkowiczów i podjąłem decyzję, że zrobię jednak obrzezanie, ale nie wiedziałem jeszcze czy całkowite czy częściowe. Informacje zamieszczone w doświadczeniach pomogły mi przygotować się psychicznie (aczkolwiek niektóre uwagi były niepokojące). Po pewnym czasie zacząłem robić szczepienia przeciw WZW typu B i poszedłem do lekarza po skierowanie do szpitala na zabieg. Od momentu pójścia po raz pierwszy do urologa, a wykonaniem zabiegu minęło 1,5 roku ze względu na brak czasu oraz szczepienia.
SZPITAL
Zgłosiłem się do szpitala o godz. 10.30 i ujrzałem sporo ludzi, którzy czekali na doktora. Zająłem miejsce w kolejce i też czekałem. Po około pół godzinie przyszedł lekarz i przyjął kilka osób po czym udał się wykonywać kolejne zabiegi, tak więc czekałem dalej. W końcu nadeszła moja kolej, o godz. 11.30 wszedłem do gabinetu, lekarz obejrzał interes i uzgodniliśmy termin na 26 listopada.
PRZED ZABIEGIEM
Wykonałem 3 szczepienia przeciw WZW typu B (koszt 1 szczepienia 40 zł).
Zrobiłem listę rzeczy, które będą mi potrzebne w szpitalu czyli kapcie, ręcznik, papier toaletowy, piżama.
Dwa dni przed zabiegiem wygoliłem sobie włosy łonowe (wolałem zrobić to w domu, niż później w szpitalu).
ZABIEG
26 listopada stawiłem się w szpitalu o godz. 10.00. Zanim dostałem łóżko przeprowadziłem rozmowę z sympatyczną panią pielęgniarką przyjmującą interesantów (trochę się pośmialiśmy i porozmawialiśmy na tematy nie związane z zabiegiem). Wypełniłem ankietę dotyczącą przebytych chorób i podpisałem oświadczenie, że będzie wykonywany zabieg obrzezania (zdecydowałem się na obrzezanie całkowite) i o możliwych powikłaniach, następnie poszedłem do pokoju zabiegowego i tam zrobiono mi prześwietlenie EKG klatki piersiowej oraz morfologię krwi. Doktorowi powiedziałem, że chce mieć szwy rozpuszczalne (a on mi odpowiedział, że tylko takie zakładają więc się ucieszyłem - nie chciałem mieć nierozpuszczalnych, gdyż obawiałem się bólu podczas ich zdejmowania). Następnie poszedłem do sali, położyłem się na łóżku, na obiad dostałem zupę (całe jedzenie tego dnia) i około godz. 17 przyszła pielęgniarka z maszynką i ankietą dla anestezjologa. Wypełniłem ankietę i pokazałem jak się ogoliłem w domu - było ok. O godz. 19-20 miałem spotkanie z anestezjologiem w celu uzgodnienia rodzaju znieczulenia (ku mojemu zaskoczeniu anestezjologiem okazała się miła pani doktor, która zaproponowała mi, że znieczuleniem miejscowe zostanie wykonane gdy będę uśpiony za pomocą chyba "głupiego Jasia"(ucieszyła mnie ta wiadomość, gdyż najbardziej się obawiałem zastrzyków w żołądź). A później zostałem wezwany na zrobienie lewatywy (trochę byłem zaskoczony i zestresowany - tyle się złego w TV słyszało o lewatywie, ale okazała się bezbolesna i nie taka straszna). Od tego momentu miałem już nie pić wody aż do zabiegu. Rano następnego dnia oddałem mocz do pojemników, które otrzymałem i dostałem "głupiego Jasia". W międzyczasie była wymiana 2 pacjentów. Jeden z nowych cały czas gadał podczas gdy ja leżałem na łóżku i czekałem aż zacznie działać tabletka. Myślałem, że nie zasnę (w ogóle nie chciało mi się spać, minęło z pół godziny i udało się). Od tego momentu do momentu pojawienia się na sali operacyjnej nic nie pamiętam. Zostałem przebudzony i położony na łóżku operacyjnym, podłączono mi kroplówkę i coś jeszcze (nie pamiętam co). Nastąpił moment wykonania znieczulenia miejscowego w żołądź (miał być wykonany gdy będę spał, a tu SURPRISE).Dostałem ze 4 czy 5 zastrzyków, wszystkie bolesne - jedne mniej drugie więcej. Od jednego zastrzyku aż krzyknąłem (nie wiem jak głośno, ale chyba całkiem głośno). Później już nic nie czułem i tylko się rozglądałem, ale interesu nie widziałem (no i chyba dobrze bo nie chciałem za bardzo. Pod koniec zobaczyłem go w szybie od jakiejś szafki (wyglądał ok). Zabieg trwał 30-40 minut (wykonany był o godz. 13.00). Potem leżałem w łóżku i tylko wychodziłem do toalety. Z sikaniem nie było żadnych problemów (zero bólu i jeden strumień). Wieczorem i rano następnego dnia zmieniono mi zakrwawione opatrunki. Opatrunki miałem tak wykonane, aby nie zmieniać za każdym oddawaniem moczu (żołądź była odsłonięta na końcu). Opatrunki były przyklejane do podbrzusza. 28 listopada o godz. 11.00 zostałem wypisany do domu.
PO ZABIEGU
Do domu jechałem samochodem (wcześniej kupiłem APAP w aptece na wszelki wypadek). W czasie jazdy były delikatne ukłucia (nie rozpraszały mnie i nie bolały). Opatrunek miałem zmienić za dwa dni, prysznic najwcześniej za 4-5 dni. Zastosowałem się do wskazówek. Od tego dnia opatrunki już nie krwawiły. Żołądź myłem mydłem przy użyciu rękawiczek gumowych (ze względu na bardzo wrażliwą żołądź). Pierwsza zmiana opatrunku trwała chyba z pół godziny (najgorsze jest odklejanie, odrywanie starego opatrunku - jak nie chce zejść i sprawia ból należy zmoczyć go wodą). Jeśli ktoś może pomóc przy zmianie opatrunku to warto skorzystać, gdyż na początku ciężko się je zmienia. Pierwsze 2-3 noce były spokojne, 4 i 5 nocy budziłem się kilka razy, później było spokojnie. Teraz jestem 14 dni po zabiegu i wszystko wygląda dobrze. 3 dnia po zabiegu zacząłem czytać forum i postanowiłem skorzystać z kilku rad, a mianowicie zakupiłem RIVANOL i maść ALANTAN PLUS (podobno zmniejszają wrażliwość żołędzi na dotyk oraz działają przeciwzapalnie i przeciwbakteryjnie-postanowiłem spróbować). 6 dnia zacząłem stosować zakupione preparaty. Ku mojemu zaskoczeniu 10 dnia wrażliwość żołędzi była niewielka i mogłem ją JUŻ dotykać ręką (palcami) bez używania gumowych rękawiczek. Przed zabiegiem dotykać i myć żołądź mogłem tylko pod prysznicem i przy użyciu mydła.
Starałem się jak najdokładniej opisać moje przeżycia. Mam nadzieję, że się przydadzą. Szwy jeszcze nie wypadły (poza kilkoma - mam jeszcze około 10 szwów), ale to u każdego jest indywidualną sprawą, kiedy wypadną.
WSZYSCY, KTÓRZY SIĘ WAHAJĄ - NIE CZEKAJCIE, TYLKO DO LEKARZA IŚĆ I ROBIĆ ZABIEG
Pozdrawiam, Marcin
|
|
Doświadczenia
Stulejka.com poleca:
|