|
|
Doświadczenia Konrada
Miałem stulejkę od urodzenia. Tak jak każdy, kto ma stulejkę od urodzenia nie wiedziałem o tym, bo i skąd miałem to wiedzieć? Przecież nie oglądam penisów innych mężczyzn a tym bardziej skąd miałbym się domyśleć, że "inny" jest bardziej normalny od "mojego"? Problem jak w większości przypadków zaczyna się podczas stosunku, zastanawiało mnie dlaczego zamiast przyjemności czuję ból.
Na szczęście mądrzy ludzie wymyślili Internet z nieograniczonym dostępem do wiedzy. Zacząłem szukać i tak znalazłem informacje na temat "phinosis", po nitce do kłębka dowiedziałem się o stulejce. Dowiedziałem się o konieczności operacji/zabiegu itp. W końcu przełamałem wstyd i udałem się do urologa (prywatnie). Pierwszy był starym pacanem (przepraszam za porównanie) ale powiedział mi, że mam stulejkę pełną (napletek nigdy się nie zsuwał). Chciałem mu zasugerować, że nie chcę się obrzezać, i zapytałem jak to będzie wyglądało i gdzie odbędzie się zabieg. On stwierdził, że musi się odbyć w szpitalu bo "ochlastać mnie może tutaj nad zlewem"!! więcej do starego durnia nie poszedłem (zmarnowane pieniądze na wizytę). Po tym doświadczeniu jak możecie sobie to wyobrazić nie chciałem iść kolejny raz do urologa, no ale cóż, przełamałem wstyd po raz drugi (też prywatnie). Tym razem trafiłem na "człowieka", który stwierdził, że stulejkę mam od urodzenia i bez zabiegu to się nie obędzie. Powiedział mi o cenie ok 400 zł (ładnych parę lat temu) + inne koszty w sumie coś koło 600 zł, ponieważ zabieg miał się odbyć w szpitalu publicznym musiałem przejść przez badanie krwi (na żółtaczkę), po czym umówić się na zabieg. Jakoś dziwnie się złożyło, że na wyniki musiałem czekać ponad tydzień a na zabieg musiałbym czekać koło 2ch tygodni.
Nie zakończyłem jednak poszukiwań informacji na ten temat, trafiłem w końcu na doświadczenia pewnego człowieka, który również miał stulejkę od urodzenia. Napisał o tym jak pozbył się swojego problemu poprzez rozciąganie napletka (napisał, że trwało to kilka miesięcy powolnego rozciągania). Stwierdziłem, że należy spróbować, przecież mam kilka tygodni do zabiegu. Koniec tej próby był taki, że zanim odebrałem wyniki krwi napletek zachodził mi do końca w każdym stanie, potrzebowałem następnego tygodnia żeby napletek schodził swobodnie bez żadnego oporu. Wędzidełko też na początku było trochę za krótkie ale z czasem również rozciągnęło się do wymaganej długości. Ponieważ robiłem to dość intensywnie doszło do lekkich pęknięć (nic groźnego), które zaleczyły się bez większego bólu w ciągu kilku dni (myślę że gdybym rozciągał nieco łagodniej do pęknięć by nie doszło), niestety zostawiły małe blizny, ale z tego co wyczytałem zabiegi są o wiele bardziej bolesne i też zostawiają blizny.
Problemu pozbyłem się bardzo szybko (jeśli można to tak nazwać, jednak żyłem z tym długi czas bez świadomości), zaoszczędzając dużo pieniędzy i bólu. Także zanim wyruszycie na podboje klinik usuwające stulejki, wydając przy tym setki lub tysiące, sprawdźcie rozciągliwość waszych napletków.
Zdecydowałem się napisać o moich doświadczeniach po wielu latach, stwierdziłem, że skoro doświadczenia jednej osoby uratowały mnie od skalpela i sporego ubytku w kieszeni, może również moje doświadczenia przydadzą się komu innemu.
Konrad
|
|
Doświadczenia
Stulejka.com poleca:
|